Obserwowałem szatynkę w milczeniu.
Była w swoim żywiole. Kreśliła na kartce papieru kolejne litery, układające się
w słowa, które miały tworzyć jej kolejny singiel. Ruchy nadgarstka dziewczyny
były tak delikatne i dystyngowane, jak gdyby pisała list do samej królowej.
Każdy zawijas dociągnięty był do końca – na białym papierze nie było miejsca na
harmider, tylko na perfekcję.
Dzięki temu, że panna Lovato
przeniosła się do całkiem innego świata, mogłem się spokojnie przyjrzeć jej
osobie. Niepewnie zerknąłem w jej oczy przepełnione spokojem i determinacją.
Tęczówki dziewczyny tego wieczoru przybrały odcień czarnej smoły. Przez
dokładnie nakreślone ciemną kredką linie jej oczy zdawały się być większe niż
zazwyczaj. W dodatku kaskadę długich rzęs przyciemniła tuszem do
rzęs, co dawało jeszcze lepszy efekt. Policzki delikatnie przykryła
rozjaśniającym pudrem, dzięki czemu wyglądała, jakby naprawdę promieniała dobrą
energią. Prosty nos tworzył idealną linię z wydatnymi ustami, pomalowanymi na
ciemną czerwień. Włosy spięła w wysoki, koński ogon, tylko po to, by nie
przeszkadzały jej w pisaniu.
Na jej twarzy malował się wyraz
skupienia. Ściągnęła brwi i mocno przygryzła dolną wargę, starając się nie
popełniać niepotrzebnych błędów. Po chwili na ustach Lovato pojawił się
półuśmiech. Machinalnie odwróciłem wzrok. Miałem nadzieję, że nie zostałem
przyłapany na gorącym uczynku. Nie chciałem, by wiedziała, że ją obserwuję. Dziewczyna
nic nie powiedziała. Nawet nie zaszczyciła mnie jednym spojrzeniem, po którym
mógłbym poznać, o czym myśli.
Siedzieliśmy na dywanie w hotelowym
pokoju Demi, który tak naprawdę nie różnił się niczym od pomieszczenia, w
którym tymczasowo mieszkałem. Pod ogromnym oknem, przysłoniętym granatowymi
zasłonami, znajdowało się również spore, idealnie zaścielane przez pokojówkę
łóżko. Naprzeciwko łóżka, na ścianie, wisiał plazmowy telewizor, w którym –
choć odbierał prawie wszystkie dostępne kanały – wciąż nie było nic ciekawego
do oglądania. Pod telewizorem znajdywała się duża komoda, w której spokojnie
można by upchać wszystkie swoje rzeczy. Jednak nie trzeba było nawet próbować,
bo tuż obok znajdowała się ogromna szafa wykonana z tego samego, białego
drewna, co reszta mebli.
- Utknęłam. – Jej cichy, aczkolwiek
dość stanowczy głos sprowadził mnie z powrotem na ziemię.
Nigdy wcześniej nie komponowałem z innym
artystą. Nie licząc chłopaków, to tak naprawdę nigdy wcześniej z nikim nie
komponowałem utworów. Czułem się zaszczycony, że Demi zaprosiła mnie do pomocy.
Chciała, bym w razie problemów pomógł jej ruszyć naprzód. Przy naszym pierwszym
spotkaniu dowiedziałem się, że dziewczyna ma tendencje do zacinania się w
środku pisanych przez siebie dzieł. Opowiadała, że ma mnóstwo piosenek, na
które w pewnym momencie… traciła pomysł.
- Co? – zapytałem, nie do końca
wiedząc, co do mnie powiedziała.
- Utknęłam w drugiej zwrotce –
pożaliła się.
- Mogę zobaczyć…? – Wyciągnąłem rękę
w stronę notatnika, rzucając jej pytające spojrzenie.
Pokiwała ochoczo głową w odpowiedzi.
Siedzieliśmy po turecku, naprzeciwko
siebie. Musiałem odwrócić zeszyt o sto osiemdziesiąt stopni, by rozczytać pismo
dziewczyny. Cóż, nie opanowałem jeszcze umiejętności czytania do góry nogami.
Przeleciałem wzrokiem po kartce,
zagłębiając się w tekst i interpretując go na własny sposób. Wcześniej nie
miałem pojęcia o czym była ta piosenka. Nie potrafiłem zajrzeć do głowy Lovato
i odkopać wszystkich potrzebnych do jej napisania myśli. Na temat utworu nie odezwała
się nawet słowem, ale mimo to… wydawało mi się, że zrozumiałem ogólne
przesłanie i podłapałem jej tok myślenia bez zbędnych przeszkód.
Never break a
sweat for the other guys
When you come around I get
paralyzed
And every time I try to be myself…
-
Matko… - zacząłem, otwierając szerzej oczy.
- Aż tak źle?! – Głos dziewczyny
podskoczył niemal o oktawę. Moje zdanie naprawdę wywierało na nią aż tak wielki
wpływ?, zapytałem siebie w myślach.
- Chyba raczej „aż tak dobrze”! –
powiedziałem, posyłając szeroki uśmiech w jej kierunku. Odetchnęła z ulgą, z
ukosa patrząc na swoje, jeszcze nie skończone, dzieło. – Nie sądziłem, że…
będzie taka emocjonalna. Dopiero zaczęłaś... już druga zwrotka i… Coś takiego… - kontynuowałem,
zachwycając się talentem dziewczyny.
W myślach zacząłem szukać zdania,
które wpasowało by się na to puste miejsce, w którym urwała szatynka. Naprawdę
chciałem jej pomóc. W jakikolwiek sposób przyczynić się do powstania jej nowego
singla.
Minęło dobrych kilka minut. Demi
zaczynała się już denerwować. Byłem pewny, bo zawsze, kiedy się denerwowała,
zaczynała przeklinać pod nosem. I tym razem nie szczędziła sobie
niecenzuralnych słów.
- It… it comes out wrong – zaczęła Lovato, przeciągając wyrazy,
próbując dołożyć nowe, z których ułożylibyśmy coś sensownego.
- It comes out wrong, - podłapałem jej zdanie i w szybkim tempie
dorzuciłem drugą połowę, nim zapomniałem własnych myśli – like a cry for help.
Dziewczyna rzuciła się na notatnik
niczym drapieżca na wypatrzoną zwierzynę. Nie zastanawiając się już nad tym,
czy zapisała to zdanie równie perfekcyjnie, jak poprzednie, nabazgrała kilka
słów. Na jej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Wiedziałem, że była dumna z tego,
iż pokonała barierę, przez którą tak często się poddawała.
- Jesteś genialny – wykrzyknęła uradowana.
– Wyobrażasz sobie, co by to było, gdybyśmy napisali razem jakiś kawałek? Numer
jeden na listach przebojów – murowany! – zaśmiała się perliście, rzucając mi
się na szyję.
Przez kilka sekund siedziałem
sparaliżowany. Nie bardzo wiedziałem, co powinienem robić. Czułem się głupio,
trzymając w ramionach inną dziewczynę, niż Ans. Nawet, jeżeli ową dziewczyną
była zwykła kumpela ze świata show biznesu. Niemrawo poklepałem szatynkę po
plecach. Nie bardzo miałem ochotę na przytulanie, jednak równocześnie nie
chciałem zranić uczuć dziewczyny, bądź w jakikolwiek sposób sprawić, by poczuła
się niezręcznie w moim towarzystwie.
Szybko się ode mnie odsunęła,
powracając w skupieniu do kreślenia kolejnych linijek na nieco pomiętym już
papierze. Zamyślony wpatrzyłem się w czyste, błękitne niebo za oknem. Pływały
po nim białe chmurki, niczym statki po spokojnym oceanie. Podobał mi się ten
widok. W pewnym sensie… uspokajał mnie. Serce bowiem wciąż tłukło mi się w
piersi przez sytuację, w której znajdywałem się chwilę wcześniej. W głowie cały
czas miałem obraz mojej jasnowłosej piękności. Z jej twarzy pomału znikał
uśmiech, który zastępował grymas bólu pomieszanego z niesmakiem i wściekłością.
Z zamyślenia wyrwały mnie pierwsze
dźwięki „Kill Your Heroes” – utworu nagranego przez Awolnation. Wciąż w lekkim
szoku, spojrzałem na wyświetlacz. Anya miała naprawdę ciekawe wyczucie czasu.
Zawsze dzwoniła wtedy, kiedy działo się coś bardzo złego, lub niesamowicie
dobrego.
Czy
w ogóle była jakaś „sprawa z Demi”?, skarciłem się w myślach za swoją
wybujałą wyobraźnię.
Już miałem nacisnąć zieloną
słuchawkę, gdy wyczułem na sobie wymowne spojrzenie szatynki. Ściągnąłem brwi w
niemym wyrazie zapytania. Jako że wciąż nie rozumiałem wiadomości, którą
przekazywała mi wzrokiem, dziewczyna musiała wysilić się na konkretną wypowiedź.
- Nie odbieraj. Przecież zrozumie,
że jesteś zajęty – powiedziała sztywno, po czym wróciła do bazgrania na
papierze.
Uniosłem brwi do góry i zacisnąłem
wargi w wąską linię. Nie rozumiałem, dlaczego nie powinienem był odbierać
telefonu od swojej dziewczyny. Przecież nie byłem chwilowo potrzebny przy
pracy. Demi się odblokowała, a ja znów mogłem tylko obserwować jej poczynania.
Z drugiej strony, czego bym nie robił „w pracy”… zaprosiła mnie do niej szatynka,
więc… Może odbieranie nie służbowego telefonu było nietaktowne?
- Tak… Masz rację. Przecież zrozumie.
Oddzwonię do niej jak skończymy – szepnąłem bardziej do siebie, niż do
towarzyszki.
Próbowałem ukryć zawiedzenie i smutek
pod maską profesjonalizmu i zaangażowania w to, co robię. Jednak nie potrafiłem
oprzeć się pokusie i spojrzałem na tarczę zegara, wiszącego tuż nad drzwiami wejściowymi.
Dochodziła dwudziesta pierwsza.
Anya
najprawdopodobniej dzwoniła po to, by powiedzieć dobranoc, pomyślałem. Czyli chyba raczej nie skontaktuję się z nią
wcześniej, niż jutrzejszego ranka.
Westchnąłem przeciągle, nie
zwracając uwagi na pochylającą się nad swoją pracą dziewczynę.
Byłem zły na siebie. Byłem
zawiedziony. I wcale nie chciałem tego ukrywać.
Było już grubo po północy, a ja
wciąż nie mogłem spać. Nie wiedziałem, czy to przez to, co wydarzyło się
poprzedniego dnia, czy dlatego, że to była pierwsza noc od ponad roku spędzona
w pokoju, w którym na drugim łóżku nie było Harry’ego. Doszedłem do wniosku, że
przyzwyczaiłem się do miarowego oddechu Hazzy i cichego pochrapywania po
ciężkim dniu, albo po ostrej imprezie. Dodatkowo Malik nie dawał mi zmrużyć oczu
na dłuższą chwilę, bo co minutę, jak w zegarku, wybuchał głośnym śmiechem i
oślepiał mnie światłem z ekranu jego komórki. To nic, że odwróciłem się do
niego tyłem – w pokoju i tak było za jasno.
- Zayn, cholera jasna, daj mi spać! –
warknąłem, podnosząc się na chwilę, tylko po to, by wyciągnąć spod głowy
poduszkę i narzucić ją sobie na głowę.
- Przecież nie trzymam cię na siłę
na nogach, nie moja wina, że jesteś taki drażliwy – odburknął. Słyszałem, jak
bez zawahania skrobie kolejnego SMS-a do tajemniczej osoby.
Skoro nie mogłem spać, mogłem
przynajmniej zająć czymś swój umysł. Podniosłem więc róg poduszki i zerknąłem
na szeroko uśmiechniętego Malika. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, kim
mogła być dziewczyna, z którą pisał od prawie dwóch tygodni. Byłem pewny, że
była to dziewczyna. Inaczej nie szczerzył by się jak idiota do sera.
Wyczuł, że mu się przyglądam.
Spojrzał na mnie, unosząc brwi wysoko w górę. Przez chwilę mierzyliśmy się
wzrokiem. Ja próbowałem rzucić mu nieme pytanie, a on dziarsko pokręcił głową,
co miało oznaczać, że na pewno niczego się nie dowiem. Zrobiłem najsmutniejszą minę,
jaką tylko potrafiłem zrobić i jeszcze raz zerknąłem w czekoladowe tęczówki
Mulata.
- Nie powiem ci, Louis. – Jego telefon za wibrował, oznajmiając że nadeszła kolejna wiadomość. Malik mrugnął do mnie
porozumiewawczo. Nie wiedziałem czy chciał mnie zdenerwować, czy może zrobił to
odruchowo.
Obserwowałem szybkie ruchy kciuków
chłopaka. W mgnieniu oka napisał wiadomość do nieznajomej, przejechał wzrokiem
po tekście i nacisnął klawisz „wyślij”. Nie wydawał się być już taki radosny,
jak wcześniej. Teraz był skupiony, zastanawiał się nad tym, co pisał. Z kolejną
wiadomością zeszło mu dłużej. Widziałem zdziwienie i roztargnienie w jego
oczach. Odłożył na chwilę telefon na swoje kolana. Podniósł się do pozycji
siedzącej i oparł się plecami o chłodną ścianę. Przeczesał palcami, jeszcze
lekko wilgotne, włosy, wolne od żelu i tony lakieru.
- Nikt nie może wiedzieć, kim ona
jest. Nienawidzilibyście mnie za to przez długi czas – powiedział cicho,
musiałem nieźle wytężyć słuch, by cokolwiek wy słyszeć z jego szeptu. –
Zwłaszcza ty, Lou – dodał po chwili namysłu.
Ściągnąłem brwi, myśląc nad
wypowiedzią Malika. Dlaczego miałbym go nienawidzić za to, z kim pisze?
Pytałem, bo musiałem zająć czymś swoje myśli. Tak naprawdę, to wcale nie byłem
aż tak bardzo ciekawy. Ale teraz… Teraz, kiedy Zayn powiedział, że nikt nie
może się dowiedzieć… Myśli o tajemniczej Malikowej dziewczynie zajęły mój umysł
w ułamku sekundy.
Nie
wiedzieć czemu, pomyślałem o Eleanor. Czy możliwe było, by przyjaciel zarywał
do mojej dziewczyny? Nie, nie, nie, pomyślałem, on by mi tego nie zrobił.
Szybko odrzuciłem niemiłe wizje, kłębiące się na dnie umysłu. Moim kolejnym
strzałem była Anya. Może Malik czuł coś do mojej siostry? Często kręcił się
koło niej. Z chęcią jej pomagał, gdy Nialla nie było w pobliżu.
Mogłem zastanawiać się nad uczuciami
Zayna, bo chłopak zawsze był skryty i nie rzucał słów na wiatr. Nie mówił
niczego, czego nie był pewny na sto procent. Ani niczego, co mogłoby skrzywdzić
osoby trzecie. W tym przypadku Nialla.
Na szczęście mogłem całkowicie
wykreślić tę myśl, gdyż byłem w stu procentach pewny co do uczuć Any. Zresztą,
nie tylko ja. Wszyscy widzieliśmy jak bardzo zżyli się z Niallem. To była
miłość i chyba każdy z nas rzuciłby się jej na ratunek, gdyby coś zaczęło się
psuć. Nawet Zayn.
Przez Malika pomału zapominałem o
Harrym. Dzięki temu, nie zdając sobie z tego sprawy, zacząłem zasypiać. Ostatnie,
co pamiętałem, to urywki słów Zayna. Chyba rozmawiał przez telefon. Szeptał.
- Wiem, wiem… Przepraszam cię za to…
Nie mogę, nie mogę im powiedzieć… Jeżeli chcesz to zakończyć… Tak. Wiesz, że
tak… - westchnął. – Ulżyło mi… Dobrze wiesz, że mi przykro… Nie chciałem, by to
tak wyszło… Dobrze, cieszę się… Tak…
Zasnąłem, usypiany przez szept
przyjaciela.
~*~
Cześć kochane!
Ale nawaliłam! Chyba jak nigdy. Prawie trzy tygodnie bez rozdziału? Ktoś się stęsknił? No cóż, wróciłam jak najszybciej mogłam. Niestety szkoła nie daje mi dłuższej chwili wytchnienia i nie nadążam nie tylko z pisaniem, ale także z nadrabianiem Waszej twórczości. Ale postaram się to wszystko ze sobą pogodzić. Szkoda tylko, że doba ma 24h, a nie więcej.
No cóż, rozdział troszeczkę krótszy niż poprzednie. Pod koniec... zwyczajnie zabrakło mi siły i chęci. A jak nie ma chęci, to wychodzą rozdziały godne pożałowania, dlatego wolałam dodać to, co w miarę wyszło. Opinie mile widziane :3
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego!
Booooooooże, wreszcie. Doczekałam się, cudowny. Jestem ciekawa co będzie dalej, a także reakcją Any gdy się dowie. Hoho.
OdpowiedzUsuńJa się stęskniłam :* ale warto było czekać, bo rozdział CUDOWNY ;* już nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w końcu coś tutaj dodałaś. Nie mogłam się już doczekać. :D
OdpowiedzUsuńNie lubię Demi chyba od zawsze, choć niektóre jej piosenki bardzo mi się podobają. Dlatego nic dziwnego, że znienawidziłam jej jeszcze bardziej, gdy odwiodła Nialla od An. Po prostu czuję, że ona knuje jakiś podły plan na to, by odbić chłopaka pannie Tomlinson.
I jeszcze dziewczyna Zayna.
Na początku pomyślałam o Marisol, ale jakoś nie wydaje mi się, by ich związek mógł kogoś zranić. Może tylko poprzez ciążę dziewczyny.
Wiesz... Bodajże w prologu Anya pisała swoją własną piosenkę, a potem, gdy chłopcy się wprowadzili, już nic nie robiła. Może pora na to, by ponownie spróbować zrobić coś w kierunku kariery? Tym samym, utarłaby nosa Demi Lovato.
Ale to tylko moja malutka sugestia.
Widziałam dwa błędy, ale teraz, gdy ich szukam, schowały się. Są takie wredne.
Masz prześliczny szablon. Ten podoba mi się znacznie bardziej, niż ten poprzedni. Robi tu swoje także to, że się nie rozjeżdża na boki, jak to było wcześniej. I jeszcze te menu! Jest świetne, ale te kropki odbierają "to coś".
Zazdroszczę Ci talentu graficznego. Gdy ja próbowałam zrobić sobie szablon, wyszło okropnie, więc nawet go nie zapisywałam na dysku. xD
Wybacz mi, proszę, jeśli pytanie będzie nachalne lub wścibskie, ale czy istniałaby możliwość "zamówienia" szablonu u Ciebie?
Pozdrawiam
Heaven
Tak, Any jest... tak jakby początkującą artystką i ten wątek będzie rozwinięty (już powinien być, ale z powodu niektórych przeciągających się wątków, ten podejmę z opóźnieniem) w dalszej przyszłości. Mam tylko nadzieję, że to wszystko dobrze się razem ułoży, żeby nie wyszła jakaś wielka odskocznia.
UsuńAch, te błędy. Niby czytałam kilka razy i próbowałam wszystkie wyłapać, ale po pewnym czasie literki same przeskakiwały w moich oczach. Poszukam ich za momencik, dziękuję za ich wyłapanie :3
Dziękuję! Właśnie dlatego zabawiłam się w szablon bez tła ogólnego na blogu, tylko z tłem pod postami, żeby każdy, bez względu na rozdzielczość mógł w spokoju przeczytać, a nie martwić się niedoczytanym tekstem przeze mnie.
Ależ pytanie nie jest nachalne, w żadnym razie! Z chęcią zrobiłabym Ci szablon, bez najmniejszego problemu. Już wiele osób przychodziło do mnie z podobną prośbą, nie masz się czym martwić :3 Gdybyś mogła, to napisz do mnie na GG, o ile takowe posiadasz, to obgadamy szczegóły Twojego szablonu. Jak nie, to proponuję DM na Twitterze, ale to zależy od Ciebie.
Pozdrawiam i dziękuję za wyczerpującą opinię, dzięki której aż się uśmiechnęła! :)
Bardzo fajny rozdział !
OdpowiedzUsuńGenialny szablon nadający fajny klimat :D
http://lili-buntowniczka-one-direction-story.blogspot.com/
No nareszcie znalazłam chwilę czasu i przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńKurde!
Jak jeszcze raz przeczytam że twierdzisz że w miarę Ci wyszło, to obiecuję że jakiś Cię znajdę :P
I pomyślę co wtedy z Tobą zrobię :D
Rozdział jest idealny!
Tylko Demi!
"Przecież zrozumie"- i normalnie słyszę w uszach taki głosik...
Nie! Horan masz się trzymać, kochasz Any pamiętasz!
Tajemniczy Malik?
O kogo chodziło?
Ja chce wiedzieć!
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
Aż się boję co będzie, jak mnie znajdziesz :D Dziękuję bardzo za opinię :3 Tak, Malik zaczyna bawić się w tajemnice. Jestem bardzo ciekawa, czy tym, co dla Was szykuję, w jakikolwiek sposób Was zaskoczę :)
UsuńPozdrawiam
Ale ja nie żartuję!
UsuńZnajdę Cię nawet na końcu świata :D
Ej no bo teraz to mnie zaciekawiłaś jeszcze bardziej, jeśli jest to w ogóle możliwe :P
Na 100 % nas zaskoczysz ;)
Więc z niecierpliwością czekam na następny ;)
Pozdrawiam,
M.
Ja tęskniłam... ;3
OdpowiedzUsuńOh, nie wiem co powiedzieć! Fantastyczne jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńMam madzieję, że Demi nie namiesza za bardzo. Niall i Anya są tak świetną parą! :*
I zżera mnie ciekawość kim jest ta tajmnicza dziewczyna Zayna! :D
przeczytałam wszystko dzisiaj i kłębi się we mnie za duzo emocji żeby opisać to wszystko teraz, ale piszesz genialnie, te blog jest cudowny, świetny, wspaniały no i jeszcze o Niallu w większości, sijbdfkahbakjbdibxkjkjbdhdsolakjskb. :D niestety tyle zasłodzenia musi ci wystarczyć na razie, rozpiszę się jutro :) po prostu cudo, cudo, cuuudo <3 życzę dużo weny! :* xx
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję Ci! Dziwię się, że komuś chciało się to wszystko nadrabiać :> Już za taką ilość zasłodzenia ogromnie dziękuję, aż mi cieplej na sercu teraz :3
UsuńPozdrawiam!
kuurcze, tak się rozpisałam, i się usunęło :( teraz dopiszę tylko tyle, ze naprawdę kiedy piszesz, czuję się jakbym była tam razem z bohaterami, i wszystkie akcje przeżywam :D
Usuńobiecuję że nadrobię meeega długim komentarzem przy następnym rozdziale :) jest świetne, zobacz ile ludzi łącznie ze mną kocha to twoje opowiadanie! arghh, Niall i Any foeevah nooo <3 ^^ życzę duużo weny ponownie, i wszystkiego dobrego :) pozdrawiam również, do następnegoo xx :3
ja się stęskniłam za naszymi kochanymi bohaterami xd
OdpowiedzUsuńDemi jest dziwna. I don't like her. :(
Niall tęskni to zrozumiałe. Kim była ta dziewczyna z którą tak zawzięcie pisał Malik ?
Rozdział boski <3
czekam na następny ! :D
zapraszam do mnie:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
ALE MNIE WKURZYŁA O JAK MNIE WKURZYŁA! CO ONA SOBIE MYŚLI? Co Horan sobie myśli? No bez takich mi tutaj. Pół biedy gdyby Niall sam zdecydował, że nie odbierze. Ale to ona podrzuciła mu ten pomysł. Nie, nie, nie. Ona jest niepotrzebna. Eh. Jestem zła. Się wkurzyłam...
OdpowiedzUsuńA Zejni jaki tajemniczy... Oh. Aż mnie zadziwił. Też pomyślałam o El. Ale nie. Teraz już wiem kto to jest, ale no... nie spodziewałam się w ogóle. Zaskakujesz kochana, zaskakujesz ;>
Buziaki po raz trzeci ♥