25 października 2013

Rozdział XIV: Chwila zapomnienia

            - Nie wierzę. No bo... On by... nie byłby w stanie. Nie, on by tego nie zrobił, to jest po prostu niemożliwe - mamrotałam pod nosem, co chwilę wycierając wierchem dłoni pojedyncze łzy spływające po moich policzkach. 
            Ive, jako wzorowa przyjaciółka, od kilku godzin nie ruszała się z miejsca i dzielnie wytrzymywała moje zmiany nastroju. Co rusz wymyślałam nowe powody i nowe historie, przez co mój humor diametralnie się zmieniał. Raz chciało mi się śmiać z inwencji twórczej fanów (kiedy byłam jeszcze w fazie ,,to jest photoshop''), później miałam ochotę wyżyć się na przedmiotach, które akurat wpadły mi w ręce (począwszy od poduszek, zakończywszy na telefonie komórkowym), a obecnie trwałam w fazie zaprzeczenia, gdzie łzy, których nie potrafiłam już powstrzymać, tworzyły sporej wielkości plamę na ramieniu Coldaw.
            Kompletnie nie wiedziałam co o tym myśleć. Kiedy Riven pokazała mi zdjęcie opisane słowami ,,Niall Horan zdradza dziewczynę z Demi Lovato", które od poprzedniego wieczora krążyło sobie spokojnie po Internecie, nie byłam w stanie zrobić nic innego, jak wyrzucić z siebie całą wiązankę przekleństw i obrzucić błotem Demi. Choć zdjęcie wyglądało autentycznie i usta Demi naprawdę dotknęły ust Horana, to i tak próbowałam na wszelakie sposoby odkryć w tym drugie dno. Byłam gotowa uwierzyć w najbardziej absurdalne tłumaczenia, byle tylko oczyścić Niallera ze wszelkich zarzutów.
            Owszem, między nami przestało być tak kolorowo jak na samym początku. Odległość robiła swoje i obydwoje chyba aż za dobrze zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Tylko najzwyczajniej w świecie nie chcieliśmy przyjąć tego do wiadomości, więc udawaliśmy, że wszystko jest w porządku.
            Problem w tym, że nie było. 
            Czy to możliwe, że sprawy skomplikowały się przeze mnie? Czy to moja zazdrość o nową przyjaciółkę Horana pokazała mnie w tak niekorzystnym świetle, że chłopak... odpuścił? W końcu kiedy niespodziewanie przyjechał do Londynu, choć naprawdę bardzo się z tego cieszyłam, nie okazywałam tego przez cały czas. Zdenerwowanie wzięło górę i Niall musiał zapewniać mnie kilkakrotnie nim pojęłam, że Demi naprawdę nie pociąga go w ten sposób. 
            Ale... przecież zarzekał się, że oprócz pracy i zwykłej przyjaźni nie łączy ich kompletnie nic. Niemożliwe, by tak dobrze opanował sztukę kłamania w tak krótkim czasie. W końcu nigdy wcześniej nie był do tego zdolny. Do powiedzenia mi czegoś, co było nieprawdą. Miał trochę przydługi jęzor, przez co czasem zdarzało mu się nawet wypaplać czyjeś sekrety. Cóż, taki był jego urok. 
            Tę opcję odrzuciłam już na samym starcie. Oprócz tego, że nie potrafił kłamać, nie złamał jeszcze żadnej obietnicy, którą mi wcześniej złożył. A przecież jasno i wyraźnie powiedział, że nigdy, przenigdy mnie nie okłamie. 
            Czy to w ogóle mogła być jego wina? Może to wszystko przez Demi? Może on był tylko niewinną ofiarą? W głowie miałam tysiące podobnych pytań, na które nie znałam odpowiedzi. 
            - Wiem, że to trudne, ale im szybciej się z tym pogodzisz, tym będzie ci łatwiej... - szepnęła Riven, nawet na chwilę nie przestając gładzić mnie po włosach. 
            - Ive, ja w niego nie zwątpię. Nawet jeżeli bym chciała, to nie potrafię - odpowiedziałam z siłą, jakiej się nie spodziewałam. - Chcę z nim najpierw porozmawiać, nie będę niczego zakładać z góry - dodałam, prostując się na sofie. Wzrokiem zaczęłam przeczesywać pokój wzdłuż i wszerz. Z wrażenia zapomniałam, gdzie położyłam telefon. 
            - Any? Chyba nie masz zamiaru do niego teraz dzwonić? - zapytała.
            Zlustrowałam ją wzrokiem. Wyglądała na śmiertelnie poważną, choć jej wypowiedź była niczym rzucone mimochodem stwierdzenie. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. Tak naprawdę to własnie miałam zamiar uczynić, jednak pytanie Ive zbiło mnie z tropu. 
            - Nie powinnam? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
            Pokręciła tylko głową z zaciętą miną. Usta zacisnęła w wąską linię, zapewne próbowała nie rzucić chamskiej odpowiedzi, co czasem robiła dość bezwiednie.
            Westchnęłam.
            Choć stanowczość przyjaciółki kompletnie odwiodła mnie od wcześniejszego pomysłu, to i tak musiałam znaleźć swój telefon. Dlatego podniosłam się z kanapy i zaczęłam sprawdzać wszystkie kieszenie w ubraniach, które porozrzucałam w salonie jeszcze przed wyjściem na jogging. Jakoś ciężko mi było uwierzyć w to, że widziałam się ze Stanleyem zaledwie kilka godzin wcześniej. Nagle kilka godzin przeciągnęło się w wieczność. 
            Trzymając już telefon w ręce, usiadłam z powrotem obok przyjaciółki. Bacznie mi się przyglądała, co wychwyciłam kątem oka. Moje serce zaczęło bić mocniej, gdy drżącymi rękami próbowałam odblokować urządzenie. Miałam dziwne przeczucie, że czeka na mnie niejedna wiadomość od ,,zdrajcy". 
            Nie pomyliłam się. Gdy tylko ekran się rozświetlił, pojawiło się na nim kilkanaście powiadomień. Chłopak próbował skontaktować się ze mną chyba w każdy możliwy sposób. Dzwonił, SMS-ował, e-mailował, pisał na Twitterze w wiadomościach prywatnych... 
            Ciekawe co konkretnie miał mi do przekazania. Większość wiadomości brzmiała podobnie.
            ,,Przepraszam." ,,Wszystko wyjaśnię." ,,To nie to, na co wygląda."
            Ściągnęłam brwi i przygryzłam lekko wargę. 
            Zastanawiało mnie jedno. Większość wiadomości musiała przyjść mniej więcej w tym czasie, w którym byłam ze Stanleyem. Według Riven, zdjęcie zostało zrobione poprzedniego wieczoru, a dopiero dzisiaj rano ukazało się na portalach plotkarskich. Czyli... dopóki dowody nie ujrzały światła dziennego, Niall nie miał zamiaru mi o niczym mówić? 
            Co się, do cholery, stało z moim Niallerem? Przecież mój Nialler nie czekałby z taką informacją. Za bardzo gryzłoby go sumienie. Nie darowałby sobie tego, zwłaszcza, jeżeli wszystko wydarzyłoby się z jego winy.
            Jakoś nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie raz mnie już w życiu zawiodły, na ogół w dość błahych sprawach, dlatego postanowiłam jeszcze raz posprawdzać wiadomości tekstowe. I po raz kolejny moje przeczucie mnie nie zawiodło. Pierwszy SMS od Nialla był jeszcze z poprzedniego dnia, zapewne wysłał go chwilę po ,,incydencie" z Lovato. Napisał tylko jedno zdanie: ,,Czy możemy porozmawiać?".
            Dopiero kiedy poczułam niemiły ucisk w klatce piersiowej, zrozumiała, że z przejęcia wstrzymywałam oddech. Wypuściłam powietrze ze świstem. Trochę mi ulżyło. Może nie wszystko stracone? Co prawda jedna wiadomość to niedużo, ale jednak zawsze coś... Przynajmniej rozbudził tym moje nadzieje.
            W pokoju panowała grobowa cisza, dlatego nic dziwnego, że prawie podskoczyłyśmy, gdy ktoś mocno zapukał do drzwi. Cóż... ,,zapukał'' to lekkie niedopowiedzenie. Ktoś dosłownie walił w nie pięścią. 
            Spojrzałam z lekkim przerażeniem na Riven. Nie wydawała się zaskoczona, po prostu spoglądała z zaciekawieniem w kierunku drzwi wejściowych. Wstałam więc z kanapy i powędrowałam ku nim, by sprawdzić kto miał do mnie aż tak pilną sprawę, że dobijał się drzwiami i oknami. 
            Trochę nie dowierzałam własnym oczom gdy zobaczyłam stojącego w progu, dosłownie pchającego się do środka Stanleya. Zastanawiałam się, dlaczego nie spędzał czasu ze swoim księciem z bajki. Dlaczego zdecydował się pojawić w moim domu? Nie potrafiłam niestety skupić na niczym swoich myśli, bo od przybycia Riven byłam dość skołowana. Myśląc o jednym, nagle przechodziłam do całkowicie innego tematu, z którego znowu przeskakiwałam do domniemanej zdrady. A zdrada zdecydowanie była ostatnia na liście rzeczy do przemyślenia.
            Stan wyglądał na wstrząśniętego. Od rana zdążyła już ulecieć z niego cała radość i energia, teraz był przygnębiony, a jego ruchy były dość ślamazarne. Zdjął trampki, strzepnął niewidzialny pyłek z żółtej koszuli, idealnie pasującej do ciemnych rurek, przeczesał palcami włosy i dopiero wtedy spojrzał na mnie tymi ogromnymi, brązowymi oczami. Jego powaga zaskoczyła mnie jeszcze bardziej. To taka dusza towarzystwa jak Stanley może kiedykolwiek stracić dobry humor?
            Zmarszczyłam brwi, nie przestając się mu przyglądać. Czyżby po moim odejściu z parku stało się coś złego? Może nie powinnam była brać Tony'ego za pewnik...
            - Wszędzie o tym huczy, dosłownie wszędzie! - Wyrzucił ręce do góry w teatralnym geście. - Włączam sobie telewizję. O czym rozmawiają w programie na MTV? O tobie! Tak, dobrze słyszałaś, o tobie! - powtórzył, wyłapując moje zdezorientowanie.
            No tak, kompletnie zapomniałam o tym, że teraz dla mediów Anya Tomlinson równa się dobry temat, czyli mówmy o niej jak najwięcej, a może przy odrobinie szczęścia zgodzi się przyjść do studia i opowiedzieć nam o swoim bólu i upokorzeniu jakiego doznała na całym świecie. Pięknie, jak gdybym naprawdę miała mało na głowie, to media dorzucą swoje trzy grosze. Och, oni już na pewno zadbają o to, by nagłośnić całą sprawę. W końcu nie zawsze trafia im się taka okazja, kiedy to grzeczny chłopiec, Niall Horan, robi coś złego, o czym będzie można trochę popisać.
            - Przerzucam się więc na Internet. I co znajduję? Zdjęcia Nemi - wyrzucił z siebie, bez uprzedzenia kierując się na kanapę do salonu.
            Usiadł obok Riven, która obrzuciła go oburzonym spojrzeniem. Stana jakoś szczególnie nie obeszła moja wściekłość, gdy użył znienawidzonego przeze mnie shipperskiego połączenia imion, które razem dawało beznadziejną i tandetną ksywkę ,,Nemi".
            - Mocno już wkurzony otwieram gazetę. No nie zgadniesz o czym mogłem sobie poczytać. Założę się, że nie pomyślałaś teraz o zdjęciu swojego faceta z tą całą Lovato, która nawiasem mówiąc zdecydowanie nie prezentuje się dobrze u jego boku? Serio, wyglądają jak para rodem z komiksu z karykaturami w rolach głównych - dodaje, kończąc tym samym swoją wycieńczającą wypowiedź.
            Ręce mi opadły, kiedy Stanley wyrzucił z siebie to wszystko, co Riven tak długo trzymała dla siebie. Ive nie wspominała więcej o mediach, zapewne dla mojego dobra, żebym czasem nie czuła się obserwowana. Prawda była taka, że byłam na językach większości Directionerek oraz reporterów szukających sensacji. Nagle jedynym czego potrzebowałam, stało się zakopanie pod kołdrą we własnym pokoju. Tak, żeby czasem jakiś wścibski człowiek nie próbował naruszyć mojej prywatności.
            - Jeszcze raz zobaczę te zdjęcia, to zwymiotuję, jak designerskie ciuchy kocham.
            - Stanley! - warknęła Riven ostrzegawczo.
            Nie odpowiedział. Potarł tylko ramię, w które puknęła go czarnowłosa.
            - Proszę was, zostawmy ten temat chociaż na chwilę. Mam tego dość. Bo niby nie chce mi się wierzyć w to, że zdjęcia są prawdziwe i Nialler poleciał w końcu na Demi, ale z drugiej strony... to tylko facet. Może miałam o nim zbyt wygórowane mniemanie? Może wcale się aż tak od reszty nie różni...
            Westchnieniem potwierdziłam własne słowa. Choć wcześniej miałam wrażenie, że potrzebowałam rozmowy z Horanem i wyjaśnienia całej sytuacji, teraz w ogóle nie chciałam go słyszeć, a tym bardziej widzieć. Jedyne czego naprawdę potrzebowałam to chwila zapomnienia.
            Przyjaciele pokiwali głowami ze zrozumieniem. Szybko narzuciłam nowy temat, który z kolei - niestety - nie bardzo pasował Stanleyowi.
            - Jak tam z Tonym? - zapytałam, rozsiadając się na fotelu. Podciągnęłam nogi pod samą brodę i oplotłam je ramionami.
            - Nijak - burknął chamsko.
            Od razu rzucił mi przepraszające spojrzenie, jednak nie odezwał się już ani słowem. Ja natomiast przeniosłam wzrok na Riven w poszukiwaniu odpowiedzi. Dziewczyna nonszalancko wzruszyła ramionami, sama wiedziała mniej niż ja.
            Wpatrywałam się przez chwilę w Stanleya, zastanawiając się co, do licha ciężkiego, mogło się wydarzyć. Choć w głowie miałam dużo scenariuszy, to żaden nie wydawał się być odpowiedni. Zachowanie Stana nie zdradzało za wiele. Oprócz tego, że Tony musiał naprawdę się postarać, żeby zrazić do siebie chłopaka o złotym sercu, który nie dość, że nie skrzywdziłby muchy, to jeszcze pomógłby jej wydostać się z pułapki. Nie znałam nikogo więcej, kto potrafiłby tak wiele razy wybaczać tej samej osobie.
            - Wyobraź sobie... - zaczął znienacka historię. A już się bałam, że nie będzie chciał poruszać tego tematu. - Wyobraź sobie, że wszystko jest świetnie, pięknie i w ogóle. Wymieniamy się numerami telefonów, rozmawiamy o czym tylko się da, gromadzimy informacje. Jest naprawdę zabawnie - Tony ma świetne poczucie humoru, tak na marginesie mówiąc - dobrze się dogadujemy, więc postanawiam wziąć sprawy w swoje ręce. Pytam go więc czy ma później czas, żeby spotkać się na kawie albo wyjść wieczorem do kina... - zawahał się, nim dopowiedział: - a on nagle mówi mi, że już się z kimś umówił - wyrzucił z siebie niczym najgorsze przekleństwa jakie znał. - Umówił się, rozumiesz?! - podniósł głos, jednak szybko się opanował i odetchnął głęboko. - W ,,Black Rose" wydawało mi się, że coś zaiskrzyło. Cholera jasna, ja byłem tego pewny! Dlaczego nie zaprosiłem go wtedy? Teraz ktoś mnie ubiegł. Niech go szlag.
            - Przykro mi, Stan. Wydawało mi się, że spotkałeś bratnią duszę, inaczej nie namawiałabym cię do rozmowy z nim - powiedziałam spokojnie.
            Jego oczy zaszkliły się lekko. Nie bardzo wiedziałam w jaki sposób mogę mu pomóc. Ive chyba również nie miała pojęcia co ze sobą zrobić, bo wyciągnęła rękę w jego kierunku, jednak opuściła ją szybko speszona jego spojrzeniem. To tylko dowodziło temu, że choć dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, nie było jeszcze aż tak komfortowo, jak wśród przyjaciół.
            - Wiecie co ja myślę? - zapytała Riven, odnajdując moje spojrzenie. Zmrużyłam groźnie oczy. Coldaw miała tendencję do wpadania na dość niekonwencjonalne pomysły. - Powinniśmy się wybrać na miasto i wieczorem wyskoczyć na imprezę, żebyście mogli się oboje wyluzować. Za dużo gadania o facetach jak na jeden dzień. - Uśmiechnęła się szeroko, dumna ze swojej błyskotliwości.
            - No, nie wiem. Ostatnim razem w klubie zabujałem się w facecie, który już miał kogoś na oku. Nie chcę powtarzać historii - powiedział Stanley.
            - Ja obawiam się tej części z wychodzeniem na miasto. Boję się wyściubić nos przez okno, a ty mówisz o przekraczaniu progu? - zapytałam retorycznie, kręcąc głową.
            - To... w takim razie... może sama impreza? Ktoś na pewno coś dzisiaj urządza, w końcu mamy wakacje, domówki dzień za dniem.
            - A gdybyśmy my urządzili imprezę? Po co się wpraszać, jak można zapraszać - zażartował Bleach, prawie podskakując z ekscytacji.
            Przewróciłam oczami.
            - I gdzie niby chcecie ją urządzić? - zapytałam, czego od razu pożałowałam. Obydwoje uśmiechnęli się szeroko, robiąc słodkie oczy szczeniaczka.
            No pięknie. Wychodziło na to, że zamiast mieć chwilę spokoju, miałam mieć na głowie gości, jedzenie, muzykę, alkohol i wszystkie ewentualne szkody. Cóż, jakby nie patrzeć, była to jakaś forma zapomnienia...

~*~


Hej, hej, kochani! Jesteście jeszcze ze mną? Kto czyta, łapka w górę? :3 Ostatnio wszystko cichnie, zaczynam się martwić... Ale przetrwamy, prawda? ^^

Okej, mamy rozdział przejściowy. Na razie musiałam trochę pobawić się w zagłębianie się w uczuciach bohaterki, żeby stworzyć sobie dobrą bazę do dalszych części. Jak widać sprawy zaczynają się komplikować. Przyjaciele znajdują dobry sposób na zapomnienie o złych rzeczach - planują imprezę. I teraz pytanie - czego spodziewacie się w następnym rozdziale? Ktoś ma jakieś domysły?


WAŻNE!

Kilka zmian w zakładce "Występują". Zapraszam do przejrzenia bohaterów. Tak przy okazji, mówiąc o zakładkach, chciałam tylko dodać, że zachęcam do zaglądania do zakładki "Najświeższe informacje". Nie mogę dodawać teraz gadżetów, więc teksty centralnie na blogu nie wchodzą w grę, dlatego wszystko, co ważne - na temat nowych rozdziałów, o przerwach, aktualizacjach, prośbach i przestrogach - dodaję właśnie tam. Nie ignorujcie zakładek. Tak samo proszę, żebyście nie ignorowali zakładki SPAM.


Nowy szablon już od tygodnia zdobi ten blog. Podoba się? Mam nadzieję, że tak. Postawiłam na kompletnie inny styl, mam nadzieję, że nie odstaje bardzo od poprzednich.



Pozdrawiam serdecznie, 

Love!

17 komentarzy:

  1. Suuuper! Czekam na następną część. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznyyy wygląd!!! Rozdział też meega ;)
    Weny życze

    OdpowiedzUsuń
  3. Mozesz mnie zabić, naprawdę!
    Przepraszam że nie komentowałam,ale jestem strasznie zabiegana ;/
    Rozdział idealny!
    Zawsze uwielbiałam to jak piszesz i to się nigdy nie zmieni ;)
    Jak mi jest szkoda An i to bardzo ;( mam tylko nadzieje że na tej imprezie nie stanie się nic złego...
    Niech Niall szybko stara się jej to wszystko wyjaśnić!
    Czekam na następny ;)
    A i wygląd cudny! ;D
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, M, wróciłaś do żywych :> Nie będę Cię zabijać, co to, to nie! Cieszę się, że już jesteś i dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  4. Hejka! Czytam bloga od wczoraj. Serio wciągnęła mnie ta historia. Przepraszam, ze z anonima, ale nie wiem czemu nie mogę zalogowac sie na konto google. Rozdział genialny. Czekam na nexta. A teraz zapraszam na mojego bloga fanfiction-niallhoran-dark.blogspot.com ♥♥♥ Patricia Malik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Cieszę się, że Cię wciągnęła, naprawdę się cieszę :) Nic nie szkodzi, google czasem bywa upierdliwe, no cóż :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Matko boska! Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam! Osttatnio odpuściłam sobie czytanie, ale jestem strasznie zabiegana. Kończę liceum, do tego mam pracę w kinie, no i jakieś tam życie towarzyskie. Ciężko to wszystko pogodzić czasem z życiem na blogspocie, dlatego mam nadzieję, że ie będziesz mi miała tego za złe. :) Kocham Twoją twórczość! Jesteś po prostu wspaniała i bez wątpienia możesz zostać inspiracją dla niejednej z autorek tych wszystkich fanfictionów o One Direction. Już kiedyś pisałam Ci, że Twoje opowiadanie jest jednym z naprawdę nielicznych blogów o 1D, który warty jest uwagi. Piszesz we wspaniały sposób, pięknie opisujesz uczucia bohaterki, z resztą w tym rozdziale idealnie to pokazałaś. Jestem pod wrażeniem, naprawdę. Co do jego treści.. Cieszę się, że Anya nie od razu oceniła zachowanie Nialla i postanowiła najpierw z nim porozmawiać. Gdyby od pocątku spisała go na straty pewnie nie za dobrze by się to wszystko skończyło, a ja mam nadzieję na istny happy end tej całej sytuacji. :) Jestem ciekawa co wydarzy się na imprezie, którą planują przyjaciele głównej bohaterki. To może być interesujące. Cóż.. Podobno domówek się nie organizuje, na nie się chodzi.. Zobaczymy więc, co do powiedzenia będzie miała na ten temat Anya po tej imprezie. :) Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego rozdziału, który mam nadzieję pojawi się całkiem niedługo! :) Pozdrawiam i życzę masy weny i oczywiście czasu na pisanie! <3
    + Zapraszam na nowości u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie bym zapomniała! Przepiękny szablon, naprawdę cholernie mi się podoba! :)

      Usuń
    2. Och, nie przepraszaj! Wiadomo, że każdy ma życie poza blogspotem :3 Cieszę się, że jednak wciąz tutaj jesteś. No i cieszę się, że nie zanudziłam Cię zbytnio rozdziałem. Bałam się, że te wszystkie uczucia Anyi to Wam bokiem wyjdą, haha :D
      Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam! <3

      Usuń
  6. hejka !! co z twoimi innymy blogami ? ostatnio jakoś cicho tam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Cóż, przyznam się, że całkowicie pochłonęło mnie poprawianie pierwszej księgi i jakoś tak... nie było kiedy zająć się resztą. Ale w ten weekend najprawdopodobniej wrzucę piątkę na ,,W przyszłości nadzieja", a później mam zamiar zająć się fanfickiem na tumblerze :3

      Usuń
  7. Szata graficzna bardzo fajna :) Przyjemnie mi się czyta i ciesze się bardzo, że ludzie przestali pisać do szuflady :) Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja opinia tak? Jesteś naprawdę na to gotowa? xd No dobra. Całe opowiadanie przeczytałam od początku do końca w krótkim czasie. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania i pomysły. Możesz być wzorem dla początkujących pisarek, naprawdę. :)
    Nie chce mi się wierzyć, że Niall jest jakoś bliżej z Demi, ale nigdy nie wiadomo co autorce przyjdzie do głowy. xd
    Z niecierpliwością czekam na następny odcinek.
    Moje namiary: GG 875936 , piszę też opowiadanie, w ciągu najbliższych dni pojawi się na blogu pierwszy odcinek, mam nadzieję, że zajrzysz. [ spojrz-w-moje-oczy.blogspot.com]
    Bye! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział idealny. Czekam na kolejny i zycze weny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej ponownie! Boże to straszne, że Niall zdradził Anyę. Mam nadzieję, że to nie koniec Aniall. Cudownie piszesz i przyznam, że ta historia wciągnęła mnie na dobre. Już niedługo będę na bieżąco z rozdziałami i niestety będę musiała na nie czekać. Ale dobra-rozumiem każdy ma swoje życie poza blogami. Czytam dalej ;)
    Joasia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię! To wiele dla mnie znaczy!