W drodze powrotnej z Black Rose nie potrafiłam skupić swoich myśli na niczym innym, tylko na swojej przyszłości w zespole. Dziewczyny naprawdę pokładały we mnie ogromne nadzieje. Przez to bałam się, że zamiast im pomóc, to wszystko popsuję.
Dopiero
gdy prawie rozcięłam sobie wargę, zauważyłam, że obgryzałam paznokcie. Kiepskie
przyzwyczajenie z dzieciństwa. Właśnie przez ten niewielki (czasem bolesny)
nawyk łatwo było po mnie poznać, że jestem zestresowana. Przed testami w szkole
to było zaledwie lekkie „podgryzanie”. Natomiast przed wyjściem na scenę w
X-Factorze połowy paznokcia już nie było. Odciągnęłam ręce od twarzy,
upominając się w myślach. Przecież miałam z tym skończyć…
Z wieloma rzeczami miałaś skończyć – usłyszałam ten tak bardzo
znienawidzony przez siebie Głos w mojej głowie. Zawsze pojawiał się w ciężkich
chwilach, a jedyne co robił, to dokuczał. Te
cudowne Głosy powinny przecież pomagać!, krzyknęłam w myślach.
Nigdy już nie wejdę na
scenę. Nigdy, rozumiecie? Nigdy!
– Do czego to doszło? Żeby moje własne sumienie mnie przedrzeźniało?
-
Zamknij się – burknęłam pod nosem, opierając głowę o szybę taksówki. Jak zwykle
zabrakło mi wyczucia i zamiast po prostu przyłożyć ją do szyby, uderzyłam z
całej siły. Skrzywiłam się, hamując odruch pocierania bolącego miejsca.
-
Przecież nic nie mówiłam – odpowiedziała Riven. Wyleciało mi z głowy, że
dziewczyna siedzi tuż obok. Byłam za bardzo pochłonięta swoimi sprawami.
-
Nieważne…
-
Teraz już wiem dlaczego nigdy nie pijesz alkoholu. – Zaśmiała się pod nosem.
Obrzuciłam ją groźnym spojrzeniem, czekając na dalsze rozwinięcie myśli. –
Boże, wyglądasz strasznie – dodała tylko.
Parsknęłam
śmiechem. Jej prostolinijność czasem naprawdę mnie bawiła. Niestety, ale nie
każdy to tolerował. Zdarzało się, że przez to znajomi z liceum skakali jej do
gardła, bo powiedziała o kilka słów za dużo.
Dziwne, ciekawe dlaczego
nigdy nie miała znajomych w szkole?
Ugryzłam
się w język, zanim naprawdę zadałam jej to pytanie. Wiedziałam, że trafiłabym w
czuły punkt, a nie chciałam wszczynać żadnej kłótni.
-
Tak, pewnie, że to dlatego – odpowiedziałam sarkastycznie.
Zapadła
cisza, której żadna z nas nie psuła przez kolejne dziesięć minut drogi. Gdy w
końcu dojechaliśmy na miejsce, czyli prosto pod mój dom, zapłaciłam
taksówkarzowi, przy okazji kłócąc się z Coldaw, że nie musi mi oddawać
pieniędzy, po czym znalazłyśmy się znowu na świeżym powietrzu. Odetchnęłam
głęboko, spoglądając na ciemne, granatowe niebo rozświetlane gdzieniegdzie
przez białe punkciki. Gwiazdy tego wieczoru świeciły wyjątkowo jasno.
-
Wciąż jesteś wkurzona? – Riven przerwała milczenie.
-
Wkurzona? Niby o co? – Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Wzruszyła ramionami,
które okryte były czerwonym, kaszmirowym sweterkiem.
-
Teraz czuję się tak, jakbym cię w coś wkopała. Wiesz… ta cała sprawa z Yellow.
-
Nie jestem wkurzona! Nie zdziw się, jak teraz codziennie, po milion razy, będę
ci mówić jak bardzo jestem ci wdzięczna. – Rozłożyłam szeroko ramiona. Nie
zastanawiając się długo, podeszła bliżej. Przyciągnęłam ją do siebie i mocno
przytuliłam.
Wiedziała,
że nie lubię tego rodzaju gestów, więc przez chwilę stała niczym sparaliżowana.
Dopiero po chwili wykorzystała okazję i odwzajemniła uścisk.
-
Musiałaś się nieźle nawalić, że nagle zachciało ci się przytulać. – Zaśmiała
się, wciąż nieco zdziwiona zmianą zachowania, którą wyłapała. Po jej słowach od
razu ją od siebie odsunęłam. Teraz przyszedł czas na odegranie
sceny tak zwanego „nie wiem, o czym mówisz”.
Pomaszerowałam
do drzwi wejściowych, po drodze wyciągając klucze z torebki. O mały włos nie
przywitałam ziemi, kiedy przystanęłam na własną niezawiązaną sznurówkę. Cichy
chichot dobiegł do moich uszu. Jak to się stało, że Riven tak diametralnie się
zmieniła?, zapytałam się w myślach. Kilka miesięcy temu pytałaby mnie, czy aby
na pewno wszystko porządku. Zamiast tego śmiała się do łez, kiedy tak niewiele
brakowało, a padłabym ofiarą rozwiązanych sznurowadeł.
Parsknęłam
cicho, przekręcając klucz w zamku. Ściągnęłam brwi w wyrazie zdziwienia.
Kluczyk nawet nie drgnął.
-
Co do… - westchnęłam, próbując po raz kolejny.
Zastanawiałam
się, czy to zamek po prostu się zaciął, czy ja nie miałam wystarczającej ilości
siły, by otworzyć durne drzwi. Co ten alkohol robi z człowiekiem? Żeby nie móc
dostać się do własnego domu?
-
Są otwarte, ciołku – burknęła Riven, delikatnie naciskając na klamkę. Drzwi
otworzyły się na oścież, a do naszych uszu dobiegł niemiły odgłos
nienasmarowanych zawiasów. Skrzywiłam się, próbując przypomnieć sobie czy naprawdę
wyszłam z domu bez zamknięcia drzwi. Byłam pewna na dwieście dziesięć procent,
że nawet, jak zazwyczaj, sprawdziłam dwa razy wszystkie wejścia i opuściłam
podwórko, podśpiewując standardową pioseneczkę „zamknęłam drzwi na klucz, na
klucz drzwi zamknęłam ja”, aby czasem w drodze na miejsce nie zaatakowała mnie
myśl, że o czymś zapomniałam.
-
Okay, tylko dlaczego, do diabła, są otwarte? – szepnęłam, wkraczając niepewnie
do środka, po drodze wydłubując klucz z zamka i chowając go do kieszeni
jeansów.
Nie
zdejmując butów, skierowałam się do salonu, z którego dobiegały ciche dźwięki
telewizora. Stanęłam jak wryta w progu, a moje oczy zrobiły się wielkie, niczym
dwa spodki. Zostawiłam na ziemi płaszcz, który niosłam w ręce, i torebkę, po
czym rzuciłam się w stronę blondynki, która siedziała na sofie.
-
Marisol! – krzyknęłam, zwracając na siebie jej uwagę.
Dziewczyna
podniosła się bardzo powoli z kanapy. Rzuciłam
się jej na szyję, oczywiście pamiętając o delikatności. Raczej nie miała mi
tego za złe, bo mocno mnie do siebie przytuliła i zaczęła głaskać dłonią po
plecach.
Schowałam
twarz w blond loki dziewczyny, jak zawsze delikatne i puszyste. Pachniała truskawkami
i wanilią. Ten znajomy zapach naprawdę koił zmysły, bo już po chwili miałam
ochotę ułożyć się na sofie – najlepiej tuż obok niej - i po prostu zasnąć. Gdy
zaczęłyśmy czuć się niezręcznie, odsunęłam Marisol na długość ramion i spojrzałam
jej prosto w oczy. Próbowałam wyłowić jakieś zmiany w jej wyglądzie, odczytać
emocje w jej oczach i porównać obecną Sol, której się właśnie przyglądałam, do
Solly sprzed wyjazdu, która w kółko marudziła, była smutna i chciała wciągnąć
Zayna do jednej ze swoich chorych gier.
Wydawała
się spokojna, opanowana… wyciszona? W jej czekoladowych oczach tliły się
iskierki szczęścia, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. Uśmiechała się szeroko
i naprawdę szczerze. To nie była wymuszona reakcja – standardowy grymas
zniknął. Teraz ponownie mogła czarować ludzi promiennym uśmiechem i słodkim
dołeczkiem w prawym policzku, którego kiedyś tak bardzo się wstydziła.
Rozchyliła
lekko usta, a ja czekałam na słowa przywitania. Zamiast tego spojrzała gdzieś
ponad moje ramię. Jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Zacisnęła usta w
coś, co przypominało „dziubek”. Przymrużyła oczy i ściągnęła brwi, przez co
wyglądała naprawdę groźnie. Przez chwilę martwiłam się o życie Riven, która
stała za mną i przyglądała się całej scenie z bezpiecznej odległości.
-
Ty wciąż tutaj? – warknęła Marisol, strzepując moje dłonie z jej ramion.
Odwróciłam
się przodem do przyjaciółki.
-
Tutaj? – powtórzyła po cichu Riven, szukając wzrokiem wsparcia.
Czarnowłosa
była zakłopotana. Przystanęła wpół kroku, spuściła głowę i spoglądała niepewnie
to na mnie, to na blondynkę, która właśnie zabijała ją spojrzeniem.
-
Marisol, uspokój się. Przyjaźnię się z Riven, uszanuj to w końcu.
Próbowałam zabrzmieć spokojnie i przywódczo. Chyba osiągnęłam swój cel, bo Sol
warknęła tylko pod nosem, a czarnowłosa nieco się rozluźniła.
-
W naszym gronie… trochę się pozmieniało – dodałam, siadając na sofie, gestem
ręki nakazując dziewczynom zrobić to samo.
-
Co masz na myśli?
-
Do grupy doszła jeszcze Ines i… tak jakby wrócił do nas Stanley.
-
CO?
Rozsiadłem się w fotelu, po czym poprawiłem swoją czarną, obcisłą koszulkę. Czułem się niekomfortowo, bo materiał bardzo dokładnie opinał moje ciało, przez co wydawało mi się, że wyglądam grubo. Strzepnąłem niewidzialne paproszki z jasnych jeansów, a na końcu poprawiłem sznurówki białych adidasów. Porównałem swój strój do reszty chłopaków, przeklinając w myślach. Wszystko wydawało się być nie tak, jak być powinno.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w
którym czekaliśmy na znak od reżysera, żeby wejść do studia i porozmawiać z
wysoką, rudowłosą kobietą, która prowadziła program „Witaj, Anglio!”. Nie
należało ono do małych, więc bez problemu pomieściło całą naszą piątkę i
bonusowo kilka osób z wytwórni, menadżera i naszą stylistkę, która właśnie
kończyła zajmować się wyglądem Harry’ego. Na pierwszy ogień poszedł Louis,
zaraz po nim ja, kilka minut później już próbowała przykryć niedoskonałości na
twarzy Liama. Cała nasza czwórka mogła spokojnie zająć się swoimi rytuałami
przed pójściem na wywiad, kiedy do naszych uszu dobiegł krzyk stylistki.
- Coś ty, do diabła, robił z tymi
włosami?!
Jak na zawołanie zbiegliśmy się
wokół stanowiska pracy kobiety, by zobaczyć jakie arcydzieło stworzył Malik.
Ciemne włosy chłopaka wydawały się wysuszone, straciły swój blask. W
dodatku każdy włos z osobna sterczał w inną stronę, tak, że nawet magiczne
dłonie stylistki nie potrafiły sprawić, by ułożyły się jak dawniej. Zayn miał
zbolałą minę, jakby dostał kilka razy w twarz i miał się zaraz popłakać.
- Mówiłam ci, żebyś nie próbował
robić tej fryzury samodzielnie, bo nie dasz rady. A ty co? Oczywiście musiałeś
się pobawić, bo chyba byś nie wytrzymał – burknęła, po czym zabrała się z
powrotem do pracy.
- Mówiłem ci, żebyś mnie tego
nauczyła, to nie… - odpysknął, za co dostał po głowie od menadżera, który
nerwowo przeczesywał już swoje wąsy.
- Mogłam cię wziąć na samym początku, bo teraz to ja nie wiem, czy się wyrobimy.
Przewróciłem oczami, zastanawiając
się co takiego Mulat zrobił z włosami, że potrafił tak bardzo pogorszyć ich
stan. Wiedziałem, że chłopak używa różnych dziwnych substancji reklamowanych w
telewizji albo polecanych w Internecie, bo porozstawiał mnóstwo pojemniczków
i butelek w łazience. Zapewne trafił na produkt, który nie był dla niego
odpowiedni.
Louis wzruszył ramionami, po czym
wziął Harry’ego na słówko. Liam wymieniał ostatnie SMS-y z Danielle, a ja nie
miałem co z sobą zrobić, więc wróciłem na wcześniejsze miejsce.
Dzień wcześniej, gdy w końcu udało mi
się dotrzeć do pokoju hotelowego po długim spacerze z Lovato, od razu włączyłem
laptopa i uruchomiłem Skype'a. Z moich obliczeń wynikało, że spóźniłem się
zaledwie dwadzieścia minut, ale nie złapałem już Anyi. Przez chwilę
zastanawiałem się, czy w ogóle była dostępna, czy może sama zapomniała o naszym
wieczorze. Wysłałem jej więc kilka SMS-ów, na które – niestety – nie otrzymałem odpowiedzi.
Czy
powinienem zacząć się martwić?
- Mamy jeszcze dwie minuty! –
krzyknął reżyser, który tylko na chwilę wyłonił się zza drzwi i zniknął.
- Chłopcy, zbiórka!
Wzdrygnąłem się, słysząc gruby głos
menadżera, który zdecydowanie nie miał najlepszego humoru. Kiwnął na mnie ręką,
więc podniosłem się z wygodnego siedzenia i pomaszerowałem w wyznaczone
miejsce.
- Na razie nie mówcie za dużo o
trasie po Ameryce, jasne? W razie pytań, to niespodzianka. Najważniejsze jest
to, że trasa się odbędzie i tyle. A jeżeli chodzi o utwór, który nagrywacie z
Demi… najlepiej też dużo nie zdradzać, w końcu premiera już za kilka dni.
Po ostatnich wskazówkach od
menadżera, ruszyliśmy w stronę pomieszczenia, w którym nagrywany jest program z
udziałem publiczności. Rudowłosa kobieta już witała rozentuzjazmowane
nastolatki, które krzyczały prawie tak głośno, jak na naszych koncertach.
Prowadząca z uśmiechem na ustach witała się kolejno z każdym z nas. Uścisnąłem
delikatnie jej dłoń, posyłając na wpół szczery uśmiech.
- Cieszę się, że mogę was dzisiaj
gościć, tak samo jak wasze fanki.
Posłała nam wyćwiczony uśmiech,
który prawie kupiłem, gdyby nie to zmęczenie, które kryło się w jej oczach.
Pokiwałem głową, dobrze rozumiałem, jak ciężka jest praca w show biznesie, więc
prawie jej współczułem.
- Cieszymy się, że możemy tutaj być
– odezwał się Liam.
- Wydaje mi się, że powinniśmy
zacząć od najbardziej ekscytującego, zbliżającego się wielkimi krokami
wydarzenia – zaczęła Anabelle, kiedy wrzaski widowni trochę ucichły. –
Mianowicie, już za trzy dni premiera waszego nowego singla, który
nagrywaliście z utalentowaną, znaną nam bardzo dobrze amerykańską gwiazdą, Demi
Lovato!
Widzowie znów zaczęli krzyczeć.
Widać było, jak bardzo wyczekiwany jest ten utwór. Nic dziwnego, w końcu to
pierwsza w historii piosenka, którą tworzymy z innym artystą.
- Jak wam się pracowało z Demi? –
zapytała, przesuwając wzrokiem po każdym z nas.
- Demi, tak jak już mówiłaś, jest
bardzo utalentowana. Ma niesamowity głos, ale też wspaniałe pomysły. Naprawdę
cieszę się, że mogę z nią pracować. Jestem pewien, że to właśnie dzięki niej
ten utwór będzie taki… unikatowy – powiedział Harry, a reszta przytaknęła.
- Współpraca współpracą, powiedzcie
lepiej, jak to wszystko wyglądało po godzinach pracy. Jaka naprawdę jest Demi
Lovato? Zaprzyjaźniliście się? – dopytywała się.
Kiwnęliśmy głowami, potwierdzając
jej teorię.
- Owszem, nawiązaliśmy naprawdę
bliski kontakt. Byliśmy nawet razem na imprezie urodzinowej przyjaciela
zespołu. Wiesz, gdybyśmy mieli więcej wolnego czasu, na pewno częściej
wychodzilibyśmy razem, obecnie każdą chwilę spędzamy na tworzeniu muzyki.
Jeszcze dwa dni temu dzień i noc siedzieliśmy w studiu nagraniowym, chcieliśmy
doprowadzić wszystko do perfekcji – zaczął Liam, który tego ranka wydawał się
najbardziej rozgarnięty z nas wszystkich.
- Niall… - zwróciła się bezpośrednio
do mnie. Zachęciłem ją delikatnym uśmiechem. – Po Internecie krąży wiele
waszych wspólnych zdjęć, często jesteście razem widywani na ulicach, w
kawiarniach. Ludzie zaczynają podejrzewać, że to właśnie ty z całego zespołu
nawiązałeś… najbliższy kontakt z panną Lovato.
- Czy najbliższy, to nie wiem, ale
na pewno nawiązaliśmy kontakt. Dobrze się czujemy w swoim towarzystwie, nie
tylko przy pracy, ale również kiedy zaczynamy się bawić – odpowiedziałem
szczerze.
- Nie jesteście razem?
Otworzyłem szczerzej oczy ze
zdziwienia. Poczułem łokieć Malika między swoimi żebrami, dzięki czemu trochę
oprzytomniałem. Uśmiechnąłem się niemrawo w stronę prowadzącej.
- Nie, nie jesteśmy razem, przecież
mam już dziewczynę.
- Ach, Nemi shippers będą
zawiedzione. – Zaśmiała się perliście.
Nemi
shippers?
- Skoro już zeszliśmy na ten temat,
to jak się mają sprawy z Anyą Tomlinson?
- Jest wspaniale.
Kłamiesz…
- Musi być wam ciężko, dopiero
zostaliście parą, a ty już musiałeś wyjechać w trasę – dodała, pochylając się
nieco w moją stronę.
Współczucie w jej oczach zabolało.
Poczułem się tak, jakby wszyscy dookoła mieli zamiar popsuć nasz związek. Demi
i jej głupie stwierdzenia, później jej zapewnienia, że nie tylko ona tak myśli,
Nemi shippers, które łączą mnie z Lovato, a teraz, dzięki Anabelle z „Witaj,
Anglio!” wszyscy zaczną mi współczuć, bo One Direction jest w trasie, więc nie spędzamy ze sobą wystarczająco dużo czasu.
Ostatnie,
czego mi trzeba, to współczucie…
- Nie jest tak źle. Dzwonimy do
siebie, piszemy. Po premierze znów mamy kilka dni wolnych, więc na pewno
nadrobimy ten czas. – Zaśmiałem się. A przynajmniej próbowałem się zaśmiać, z
czego wyszedł tylko nieprzyjemny dla uszu chichot.
- Z waszej piątki tylko trójka ma
dziewczyny, tak?
Spojrzałem kątem oka na Zayna, który
poruszył się niespokojnie. Na jego szczęście prezenterka nic nie zauważyła,
więc mógł być spokojny przez resztę wywiadu.
- Właściwie, to nie do końca –
odezwał się Harry, czym zaskoczył całą naszą czwórkę, prezenterkę i co najmniej
milion dziewczyn na świecie.
- Nie do końca, powiadasz? Kim więc
jest twoja wybranka?
Na twarzy Harry’ego widniał ogromny
uśmiech, jego oczy błyszczały, kiedy myślał o swojej „wybrance”, a na policzki
wpłynął delikatny rumieniec. Zaśmiał się, nieco
zdenerwowany faktem, że znalazł się pod ostrzałem spojrzeń wszystkich zebranych
na sali. Był onieśmielony.
- Nie mogę zdradzić jej imienia,
właściwie, nie mogę powiedzieć nic więcej, oprócz tego, że… jeżeli ona to teraz
ogląda, to chciałbym, żeby wiedziała, że naprawdę mi na niej zależy – wyznał.
Spojrzałem na
widownię, doszukując się najciekawszych reakcji. Dziewczyny bezwiednie
podzieliły się na dwie części – te, które cieszyły się szczęściem Hazzy oraz
te, które w oczach miały łzy, a na twarzy wymalowane zwątpienie.
- Chodzą słuchy, że między wami,
chłopaki, są jakieś spięcia. Czy z zespołem wszystko w porządku?
- Jesteśmy dla siebie jak bracia.
Wiadomo, że czasem się kłócimy o głupoty. Potrafimy się do siebie nie odzywać,
bo jeden drugiemu ukradł słodycze, ale się nie przyznaje, więc winni są
wszyscy. Ale zazwyczaj przechodzi nam już po kilku minutach. Nie wiem jak
reszta, ale ja nie potrafiłbym długo się na nich gniewać – wytłumaczył Louis.
- Atmosfera jest czysta. Nie ma
żadnych spięć, to tylko głupie wymysły – dodał Zayn.
Wymieniliśmy między sobą spojrzenia.
-
One Direction ma się dobrze – sprostował Harry.
A ja po raz pierwszy od kilku dni
pomyślałem, że naprawdę mamy się dobrze.
~*~
Cześć wszystkim!
Ajć, długo zbierałam się do napisania tego rozdziału. A jak już zaczęłam, to szło niesamowicie wolno. Ale w końcu skończyłam i dodaję od razu, bez zawahania.
Błędy poprawię za chwilę. Po prostu muszę wrzucić ten rozdział, bo nie mogę patrzeć na tę datę z czerwca, kiedy to ostatni raz pisałam.
Jak się podoba nowy szablon?
Ważna informacja:
Zabrałam się za poprawianie rozdziałów z pierwszej księgi, także dla tych, którzy dopiero zaczynają czytać - nie zdziwcie się, jak pierwsze rozdziały są OK, następne ni stąd ni zowąd są bez opisów i z błędami, a teraz znów wszystko wydaje się OK. Mam nadzieję, że w miarę sprawnie mi pójdzie poprawianie.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za mnóstwo wejść i ponad dwadzieścia komentarzy pod poprzednim postem.
Love!
bardzo fajny rozdział . Marisol wróciła - mam nadzieję, ze za bardzo nie nabałagani !
OdpowiedzUsuńJaką to odmane wymyśliły Neli co ? Looolz .
Co te fanki nie wymyślą.
Harry ? O kim ty mówisz.. mam nadzieję, ze nie o tej zołzie.
Czekam na nn !
Zapraszam do mnie na :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
i nowy blog o braciach Pawlickich:
http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/
Cudowny rozdział <3 Nie mogę doczekać się następnego. Mam nadzieję, że nie będzie żadnego Nemi!!
OdpowiedzUsuńŚwietny!! Nemi Shippers!? Jejku, mam nadzieję, że Niall i Anya będą razem!! I że Demi nie zacznie mącić, bo tak mi się zdaje. Hazza będzie z Jay?? Oby nie!! Czekam na następny z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńHarry mówi o Ines. Jestem o tym święcie przekonana. A nawet więcej niż święcie. Mam nadzieję, że będą razem, bo rudowłosa to naprawdę świetny materiał na jego dziewczynę. ^__^
OdpowiedzUsuńTak, jak moje poprzedniczki mam nadzieję, że nie będzie żadnego Nemi. Nie, nie, nie. Po prostu nie. Ona to taki czarny charakter, już sobie wyobrażam, że myśli nad tym, jak odbić Nialla dla siebie.
A wszystkie Nemi shippers zabiję. Ot co. Po co mają żyć dla czegoś, co nie istnieje? xD
Dobra, jestem zmęczona i już zaczynam bredzić.
Muszę już zmykać, ale jeszcze raz powiem stanowcze NIE Nemi.
Pozdrawiam i życzę kolorowych snów! ;*
Aha, a szablon prześliczny! ^__^ Coś w nagłówku kojarzy mi się z mandarynkami i przez to mam na nie ochotę. xD
UsuńSzablon (jak już pisałam) jeszcze lepszy od poprzedniego. Cudo! *-*
OdpowiedzUsuńA rozdział jest taki jak zwykle... niesamowity, ekscytujący, ciekawy, totalnie zajebisty!
Ej no.. Chyba Demi nie zagarnie Niall'a, nie? NIE!
Niall ma być z Anya (nie wiem, jak odmienić :c)
Czekam na nexta! ^^
Zapraszam na I rozdział :
Usuńhttp://pamietnik-umarlej.blogspot.com/
Strasznie ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że dodałaś rozdział. Niestety ostatnio niewiele czasu na czytanie opowiadań potrafiłam znaleźć i mam przez to spore zaległości. Mimo to, tutaj po prostu musiałam wpaść i na szybko wszystko przeczytać. Bardzo podoba mi się odcinek, jest świetny, z resztą, jak każdy wcześniejszy. Z niecierpliwością będę wyczekiwać następnego. Chętnie napisałabym dużo bardziej oryginalny komentarz, bardziej treściwy, jednak zaraz muszę wychodzić i to jedyne na co teraz mnie stać, za co strasznie przepraszam!
OdpowiedzUsuńTymczasem pozdrawiam i do następnego! :)
świetny, naprawdę :D
OdpowiedzUsuńSzablon rzeczywiście bardzo ciekawy, przejrzysty i ma świetnie dobrane kolory, aczkolwiek moim zdaniem to tło posta, które przechodzi w przezroczystość, jest zbyt wysoko, powinno być nieco niżej postaci, ale to tylko moja opinia.
OdpowiedzUsuńNa początku zajmijmy się może błędami.
1. Dziewczyny naprawdę pokładały na mnie ogromne nadzieje. – nie na mnie, tylko we mnie.
2. Natomiast przed wyjściem na scenę w X-Factorze połowy paznokciu już nie było. – raczej paznokcia, nie paznokciu.
3. Zawsze pojawiał się w ciężkich chwilach, a jedyne, co robił, to dokuczał. – drugi przecinek jest zbędny. „A jedyne co robił” jest poprawnie, ponieważ spójrz: jeśli rozdzielilibyśmy to tak, jak napisałaś, to po wycięciu tego wtrącenia (którym w takim przypadku jest u Ciebie „co robił”), pozostaje tylko „a jedyne to dokuczał”, a chyba nie o to Ci chodziło? Dlatego tamten przecineczek zbędny.
4. - Nie ważne… – razem. „Nie” z przymiotnikami piszemy łącznie.
5. - Teraz już wiem dlaczego nigdy nie pijesz alkoholu – zaśmiała się pod nosem. – brakuje przecinka po „wiem”, ponieważ mamy dwa orzeczenia w zdaniu („wiem” oraz „pijesz”). Poza tym brakuje kropki na końcu wypowiedzi, a „zaśmiała się” powinno być dużą literą, ponieważ nie odnosi się to do czynności opisującej mowę.
6. Odetchnęłam głęboko, spoglądając na ciemne, granatowe niebo, rozświetlane gdzie niegdzie przez białe punkciki. – gdzieniegdzie razem. A przecinek po „niebo” jest zbędny.
7. - Teraz czuję się tak, jakby cię w coś wkopała. Wiesz… ta cała sprawa z Yellow. – jakbym, nie jakby.
8. Dopiero po chwili wykorzystała okazję i oddała uścisk. – może raczej odwzajemniła, a nie oddała, hm?
9. - Musiałaś się nieźle nawalić, że nagle zachciało ci się przytulać – zaśmiała się, wciąż nieco zdziwiona zmianą zachowania, którą wyłapała. Po jej słowach od razu ją od siebie odsunęłam, prychając cicho. Teraz przyszedł czas na odegranie sceny, tak zwanego „nie wiem o czym mówisz”. – brakuje kropki na końcu wypowiedzi i z dużej „zaśmiała się”, o czym wspominałam wyżej. Zbędny przecinek po „sceny”. Brakuje przecinka po „nie wiem”.
10. O mały włos nie przywitałam ziemi, kiedy przystanęłam na własną niezawiązaną sznurówkę. – nad, nie na. I sznurówką, a nie sznurówkę.
11. Kilka miesięcy temu pytałaby mnie, czy aby na pewno wszystko porządku. – zjadło ci „w” po „wszystko”.
12. Stanęłam jak wryta w progu, a moje oczy zrobiły się wielkie, niczym dwa spodki. – zbędny ostatni przecinek, gdyż mamy porównanie.
13. Zostawiłam na ziemi płaszcz, który niosłam w ręce, i torebkę, po czym rzuciłam się w stronę blondynki, siedziała na sofie w moim salonie. – to ostatnie powinno być osobnym zdaniem. Poza tym chyba gdzieś wyżej wspominałaś, że Anya weszła do salonu, więc niepotrzebnie powtarzasz, że Marisol siedziała właśnie tam, przecież to wiadome.
14. Dziewczyna podniosła się bardzo powoli z kanapy Rzuciłam się jej na szyję, oczywiście, pamiętając o delikatności. – zjadło ci kropkę po „kanapy”. To „oczywiście” nie powinno być otoczone dwoma przecinkami, jednym tylko. Podejrzewam, że chodziło o to, że oczywiście pamiętała, dlatego przed „pamiętając” jest zbędny przecinek.
15. Gdy zaczęłyśmy czuć się niezręcznie, odsunęłam ją na długość ramion i spojrzałam jej prosto w oczy. Próbowałam wyłowić jakieś zmiany w jej wyglądzie, odczytać emocje w jej oczach i porównać obecną Sol, której się właśnie przyglądałam, do Solly sprzed wyjazdu, która w kółko marudziła, była smutna i chciała wciągnąć Zayna do jednej ze swoich chorych gier. – za dużo tu tego „jej”.
16. Wydawała się być spokojna, opanowana… wyciszona? – „wydawała się być” jest błędnym sformułowaniem. To „być” bowiem nic nie wnosi, bo przecież wydawać się oznacza, że snujemy jakieś domysły, że coś jest jakieś, czyli już ten czasownik „być” mamy w domyśle tego sformułowanie „wydawać się”. „Wydaje się być” może wystąpić, gdy mamy przysłówek bądź okolicznik miejsca, czyli np. Wydawał się być (gdzie?) za ścianą. W takim przypadku „wydaje się za ścianą” nie byłoby poprawne, a właśnie to nieszczęsne „wydaje się być” ma się tu znaleźć. Ale tylko w takim przypadku. Tutaj natomiast mamy połączenie z przymiotnikiem, a z przymiotnikami tego „wydaje się być” nie łączymy. Zatem „być” należy wyciąć. „Wydawała się spokojna, opanowana, wyciszona” jest poprawne.
Usuń17. Zacisnęła usta, w coś, co przypominało „dziubek”. – zbędny pierwszy przecinek, bo to coś odnosi się bezpośrednio do tego zaciśnięcia ust.
18. Ciemne włosy chłopaka wydawały się być wysuszone, straciły swój blask. W dodatku każdy włos z osobna sterczał w inną stronę, tak, że nawet magiczne dłonie stylistki nie potrafiły sprawić, by ułożyły się jak dawniej. – znowu to „wydaje się być”. Już o tym mówiłam. To „być” jest zbędne. Niewielkie powtórzenie „włosy-włos”.
19. Wiedziałem, że chłopak używa różnych dziwnych substancji, reklamowanych w telewizji, albo polecanych w Internecie, bo na rozstawiał mnóstwo pojemniczków i butelek w łazience – zbędny przecinek po „substancji” i po „telewizji”. Przed „albo” nie dajemy go, chyba że występuje po raz któryś w zdaniu, wówczas przed każdym kolejnym „albo” przecinek powinien być. „Porozstawiał” a nie „na rozstawiał”.
20. Dzień wcześnie, gdy w końcu udało mi się dotrzeć do pokoju hotelowego po długim spacerze z Lovato, od razu włączyłem laptopa i uruchomiłem Skype – wcześniej, literówka. Raczej tu powinno się odmienić nazwę tego programu, czyli „uruchomiłem Skype'a”.
21. – Mianowicie, już za trzy dni premiera waszego nowego singla, którego nagrywaliście z utalentowaną, znaną nam bardzo dobrze amerykańską gwiazdą, Demi Lovato! – który, a nie którego.
22. Ostatnie, czego mi trzeba, to współczucie… – łoj, te przecinki są naprawdę zbędne. Jest to bowiem zdanie pojedyncze.
23. Na jego szczęście, prezenterka nic nie zauważyła, więc mógł być spokojny przez resztę wywiadu. – zbędny pierwszy przecinek.
24. Zaśmiał się, nieco zdenerwowany faktem, że znalazł się pod ostrzałem spojrzeń wszystkich zebranych na sali. – zbędny pierwszy przecinek.
25. Spojrzałem z zaciekawieniem na widownię, doszukując się najciekawszych reakcji. – noo, troszkę tu coś zgrzyta, głównie to „zaciekawieniem-najciekawszych”. Niby żaden błąd, ale takie zestawienie niezbyt korzystnie brzmi.
26. Nie wiem, jak reszta, ale ja nie potrafiłbym długo się na nich gniewać – pierwszy przecinek zbędny, bo porównanie.
To tyle, jeśli chodzi o błędy. Teraz przejdźmy do ogółu.
UsuńBardzo polubiłam to opowiadanie, wręcz mogłabym rzec, że pokochałam. Piszesz tak świetnie, że to się w głowie nie mieści. Owszem, zdarzają się niewielkie potyczki, ale mimo wszystko ta historia jest zupełnie inna niż większość opowiadań o One Direction. Ma w sobie „to coś”.
Rozdział krótki, ale interesujący. Podobał mi się ten wywiad, chociaż moim zdaniem mógłby być nawet nieco dłuższy. Może specjalnie chciałaś zakończyć właśnie w takim momencie, może nie wiedziałaś co więcej można napisać – nie wiem, ale jak dla mnie wyszło to przeraźliwie krótko. Ledwie kilka pytań i odpowiedzi, i koniec.
Co do Demi to chyba mam podobny stosunek do niej, co reszta czytelników. Coś czuję, że ta dziewczyna będzie takim czarnym charakterem, co mnie zresztą nawet cieszy, ponieważ wniesie do tego opowiadania coś więcej. Liczę, że miłość Anyi i Nialla nie będzie taka piękna i wspaniała. Co prawda, obecnie pokazujesz nam, że jednak ta odległość robi swoje, za co Ci jestem ogromnie wdzięczna. Love story by mnie chyba wykończyło, dobrze, że nie stawiasz na takie banalności, tylko robisz tak, by ten ich związek nie był idealny. Bo przecież... idealnych ludzi nie ma. Twoi bohaterowie mają te wady, które uwydatniają się zwłaszcza po porażkach. Cieszy mnie też to, że postaci mają uczucia. Tak, niby powinnam to czasami tępić, gdyż niekiedy ich zachowania nie były adekwatne do sytuacji bądź mocno przerysowane (o czym Ci mówiłam, np. o tym Niallu na początku), ale mimo to widać, że te osoby czują, że mają swoje słabości i czasami nawet oni nie potrafią ukrywać swoich uczuć. W większości opowiadaniach bohaterowie bowiem są super-fajni, silni, mądrzy, piękni i cudowni, a tutaj jest inaczej – Hazza czasem popłacze, bo go coś boli, Liam nie jest taki piękny, bo i jemu jakieś niedoskonałości na twarzyczce wyskoczą, Niall martwi się o ukochaną i boi się o ich związek. Nie robisz z nich ideałów, co jest bardzo, bardzo dobre.
Tyle jeśli chodzi o bohaterów.
Teraz chciałabym coś napomknąć o świecie przedstawionym. Wiem, że jego przedstawienie nie zawsze jest proste. Ja sama mam z nim problem, ponieważ znacznie lepiej czuję się w fantasy, gdzie sama mogę kreować krainy tak, jak mi się to podoba. W obyczajówkach natomiast mamy pewne narzucone już reguły, których powinniśmy się trzymać. Opisanie pokoju wydaje się takie łatwe, prawda? Tak, ale należy też zwrócić uwagę na to, by ten opis nie był suchy i byle jaki, a o taki dosyć trudno. Mówię o tym, ponieważ w Twojej opowieści przeważają opisy uczuć i sytuacji, chociaż to drugie rzadziej. Nie skupiasz się natomiast zbytnio na opisach miejsc, na które również należy zwrócić uwagę. Niby to może wydawać się mało ważne, bo przecież każdy wie, jak wygląda dom czy wagon w pociągu, ale jednak to przedstawienie miejsc jest dosyć istotne, gdyż jednak postaci muszą gdzieś chodzić, przebywać, akcja gdzieś się dzieje, więc i to „gdzieś” musi zostać opisane. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach ujrzę, chociaż troszeczkę, więcej właśnie takich opisów. To opowiadanie jest naszpikowane uczuciami, ale nie tylko one kreują nasz świat przedstawiony.
W tym rozdziale pojawiło się również za dużo takiego prychania Anyi. Rozumiem, że raz na jakiś czas można sobie tam pomarudzić pod nosem czy przewrócić oczyma, ale ona robiła to zdecydowanie za dużo. Proszę, zwracaj też uwagę na takie detale. Tak, rozumiem – czasami sami nie jesteśmy w stanie tego dostrzec, ale od czego są czytelnicy, prawda?
Zaskoczył mnie Harry na tym wywiadzie. Również podejrzewam, że chodzi o Ines, aczkolwiek ten chłopak nieraz już nas zbałamucił, więc nie zdziwiłabym się, gdyby jednak okazało się, że ma jakąś inną na oku.
To tyle z mojej strony. Wybacz za taki nieskładny komentarz, ale ja tak komentuję :D
Pozdrawiam i czekam na nowy! [crystal-somnia]
22. Ostatnie, czego mi trzeba, to współczucie… – łoj, te przecinki są naprawdę zbędne. Jest to bowiem zdanie pojedyncze. - Po głębszym zastanowieniu jednak chyba te przecinki mogą być, gdyż mamy niewielką pauzę :)
UsuńPo pierwsze - po raz kolejny mnie zszokowałaś. Długością/ilością komentarzy. Jestem Ci wdzięczna za wyłapanie wszystkich błędów, a zwłaszcza za poprawienie ich! Po raz kolejny otworzyłaś mi oczy, bo naprawdę nie wpadło by mi do głowy, że "wydaje się być" nie jest odpowiednią formą do tego rodzaju zdań. Zapisz, zapamiętaj, że tak powiem.
UsuńOch, staram się, robię wszystko co mogę, żeby nie iść w stronę banału. Wywiad... no cóż, nie będę już lepiej mówić, która z Twoich opcji jest prawdziwa, ale wiem, że mogłam jeszcze coś wtrącić.
Świat przedstawiony... chyba mój najgorszy wróg. Na samym początku w ogóle nie zwracałam na opisy świata uwagi, bo... no nie wiem, po prostu nigdy nie czułam się w tym pewnie. Teraz staram się na tym skupić, ale wychodzi marnie. Jest ich mało i są niedokładne. Popracuję nad tym.
Dziękuję za wyczerpujący komentarz :)
Pozdrawiam, xx!
To jest zajebiste. Po prostu to kocham. Plisss dodawaj częściej rozdziały :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Och, uwierz mi, że chciałabym dodawać częściej, naprawdę! Niestety, ale moje rozdziały są stosunkowo długie, napisanie ich zajmuje trochę czasu :< Ale będę się starać dodawać częściej niż co dwa-trzy tygodnie :)
UsuńPozdrawiam!
Świetny rozdział! Uwielbiam to opowiadanie i nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńHej :) Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej szczegółów znajdziesz tutaj
OdpowiedzUsuńhttp://life-love-and-eternity.blogspot.com/p/nominacie.html
Kiedy będzie kolejny rozdział :< pozdrawiam gorąco , wierna czytelniczka :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze witam! Nadrobiłam wszystkie rozdziały księgi pierwszej i drugiej. Blog jest dla mnie cudowny. Masz bardzo fajny styl pisania. Szablon jest śliczny. Bardzo ładne zdjęcie Nialla w nagłówku.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoje opowiadanie, ze względu na historię o której opowiada. Nie jest o jakichś fankach, ale o zwykłej siostrze jednego z chłopaków.
Dobrze, że Anya nie jest jest z Harrym, bo jakoś nie lubiłam tej parki. Natomiast z Niallem od razu wyczuwalna była jakaś chemia. Pomimo teraz, że mają mały kryzys (Kłamczuch Niall) to wierzę że go pokonają i osobiście mogę znienawidzić Demi za to, że może stac miedzy tą dwójką. Już powoli jej nie lubię (jestem dziwna wiem :D )
Zayn w końcu sobie powoli uświadamia swoje uczucia. I bardzo dobrze, bo Marisol to naprawdę fajna dziewczyna plus dzieciaczek? :D Rodzinka huehue
I Harold.On na pewno mówił o Ines. Nie widze innej opcji. Obrażę, się jeśli on nie mówił o niej.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo zwyczajnie nie mam co czytać. : *
Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu!
Hey! Twój blog został przeze mnie nominowany do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńSzczególiki na: http://one-boy-one-girl-one-love.blogspot.com/
Gratuluję! Boski blog. :) ♥
Ok. Wróciłam i widzę, że dużo straciłam. Nowe postacie? Kolejne niespodzianki? Nasi bohaterowie mają trudne życie... Ale przecież, bez tego to wszystko byłoby nudne, prawda?! ;) Insynuacje Demi są... trudne do rozszyfrowania. Jestem bardzo ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie i mam taką cichą, maleńką nadzieję, że sytuacja z Demi jeszcze się unormuje, bo osobiście bardzo ją lubię, no ale nie ode mnie zależy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kiedyś jako Istis, teraz pod pseudonimem Morgan Jade. ;*
Twój blog został nominowany do Libster Awards, na blogu http://youfoundmesunshine.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo ładnie... nie to żebym cię poganiała czy coś bo wiem jak czasem trudno cokolwiek napisać ale ten rozdział jest z lipca a mamy wrzesień więc jeśli dałabyś rade wstawić nowy rozdział byłabym wniebowzięta :D
OdpowiedzUsuńopowiadaniazuberry.blogspot.com
Zapraszam do mnie!
THIS IS US cały film tylko tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://twojekinotv.blogspot.com/2013/09/one-direction-this-is-us.html
Maaaaaartyna! Ojej. Zaniedbałyśmy się wzajemnie. Zostałyśmy w tyle, ale chyba czas, żeby do siebie powoli wracać. Udało mi się zacząć nadrabianie! Nie dużo, bo nie dużo, ale zawsze do tyłu. Ale jestem już. I mam nadzieję, że Ty też będziesz.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co się z Tobą działo, ale potwornie mi Ciebie brakowało. Tak, zdecydowanie tak. Nie zostawiaj nas już na tak długo. Choć i tak jesteś moim mistrzem. Tak długie i obszerne rozdziały, w tak stosunkowo krótkim czasie. No. Dobrze, że jesteś. ♥
A opowiadanie...
Jak zwykle perfekcyjne. Dopracowane w każdym calu, a raczej w każdym zdaniu. Nie wiem jak to robisz. Nie wiem jak te wszystkie pomysły się mieszczą w Twojej głowie. Nie wiem jak można być tak zdolnym, żeby to wszystko poskładać w idealną całość. Chyba po prostu... trzeba być Tobą. Jesteś niepowtarzalna, że udaje Ci się ten ich cały światek uporządkować.
Niall i An. An i Niall. Oh, stęskniłam się za nimi. Choć w sumie jak narazie są tak bardzo osobno. Coś się psuje? Coś nie jest jak kiedyś? Czyżby Anya w końcu na dobre postanowiła zająć się sobą? No, wierzę w to, że cała ta rozłąka wyjdzie im na dobre. Jak narazie Demi trzyma się z boku... Narazie. Jeszcze nie doszłam do kolejnego rozdziału, więc w sumie nie mam pojęcia do mnie tam spotka. Hm... Nemi shippers jednak powinny zostać zawiedzione.
Marisol chyba się trochę zdziwiła. Zapomniałam, że ona nie dogaduje się z Riven. Ale cóż, sprawy się zmieniły i chyba będzie musiała się dostosować, prawda?
Ah, no i ulżyło mi na sam koniec. Bo 1D ma się dobrze. I mam nadzieję, że to nie jest jakaś szopka przed kamerami. W końcu ufam Niallowi.
Teraz czeka mnie najnowszy rozdział.
Kochająca, wciąż Twoja Klau ♥